Joseph Conrad w jednej ze swoich książek napisał "żyjemy tak jak śnimy - samotnie". To smutna prawda, ponieważ każdy człowiek próbuje się z kimś związać, czy to w formie zwykłej znajomości czy miłości, a jednak okazuje się, że nawet gdybyśmy próbowali zabarykadować się ze wszystkimi ludźmi w jednej wielkiej sali to nie zmieni faktu, że w pewnej chwili samotność przedrze się do naszego umysłu. Nikt inny nie otrzyma monopolu na to, co się znajduje w środku, nie pozna wszystkich myśli, marzeń, wspomnień, które chowają się w naszym wnętrzu. A sny? Czasem większości z nich nie pamiętamy, jednak to nie zmienia faktu, że ten sen (nawet zapomniany) jest częścią nas samych, naszą własnością, którą w chwili zapomnienia nie możemy podzielić się z nikim. Śnimy samotnie, nawet jeśli w rzeczywistości ktoś przytula nas w czasie snu.
Wydaje mi się, że nasze życie jest jedną wielką podróżą pociągiem, gdzie nasz wagon wciąż wypełnia się różnymi ludźmi, którzy wchodzą i wychodzą. Ci, którzy pozostają na dłużej w naszym przedziale, zaczynają nam się wydawać bliscy, upatrujemy w nich towarzyszy wędrówki, przyzwyczajamy się do ich obecności, jednak to tylko złudzenie... W pewnym momencie, może nawet w ułamku sekundy, oni znikną, a my pozostaniemy sami. Czy wrócą? - tego nikt z nas przewidzieć nie zdoła. W tym momencie możemy sądzić, że poznawanie ludzi nie ma sensu, ale to bzdura. Żyjemy po to, żeby składać te kawałki szczęścia w mozaikę ulotnych, a jakże pięknych chwil. Zbieramy momenty, gdy w naszym przedziale czujemy atmosferę więzi z drugą osobą i to powoduje stan naszego zadowolenia, może nawet szczęścia. Kiedy zawieramy nowe znajomości, kradniemy od ludzi fragmenty ich osobowości, pasji, zainteresowań, a także dajemy im część siebie. To coś w rodzaju symbiozy, która powoduje nasze obopólne korzyści. Oczywiście, niektóre znajomości okazują się toksyczne lub wydają się złe, ale musimy poznać każdy aspekt naszego życia. Gdyby nasz los składał się tylko z pozytywnych emocji, samych sukcesów i nagród nie bylibyśmy ludzcy. Dlatego ta podróż pociągiem, mimo iż bywa udręką, obdzieraniem ze złudzeń, tak naprawdę stanowi jeden z najważniejszych elementów naszego istnienia.
Czasem potrzebujemy samotności, ponieważ nikt nie zrozumie nas tak dobrze jak my sami. W chwilach ciszy, zamknięcia na innych ludzi, krzyczące wokół newsy, możemy pozwolić sobie na rozmowę sam na sam ze sobą. Każdy człowiek może nam dawać rady, jednak nie odnajdziemy w społeczeństwie takiej sytuacji, gdzie wszyscy uznają tylko jedno rozwiązanie za słuszne. Dodatkowo, ich porady nie muszą wiązać się z naszą akceptacją. Właśnie dlatego samotność pozwala nam poznawać człowieka, który powinien wydawać nam się kimś, o kogo warto walczyć. Ona daje nam możliwość poznania samego siebie, a nie wizji jak powinna wyglądać nasza osoba przez pryzmat poglądów innych ludzi.
W "Małym Księciu" odnajdziemy ważne słowa: "wśród ludzi jest się także samotnym". To oznacza, że nie wyeliminujemy samotności z naszego życia. A śmierć jest ostatnim etapem, gdzie samotnie toczymy walkę o ostatni oddech. Nawet jeśli wokół nas jest tłum ludzi, śmierć staje się intymnym przeżyciem. Ostatnim aktem samotności...
Jednak to nie zmieni faktu, że potrzebujemy drugiego człowieka. Chcemy mieć z kim spać, pragniemy osoby, która w nocy przytuli nas, gdy sami będziemy tonąć w realiach snu. Potrzebujemy kogoś, kto nawet bez wymawiania słów czy nadrabiania gestem, będzie obecny, bo to właśnie obecność drugiego człowieka czasem jest najważniejsza. Drugi człowiek powinien być zawsze obok, wpisany w pakiet życiowego hotelu, w menu naszych spełniających się potrzeb...
Część z nas boi się samotnych wieczorów z włączonym telewizorem, książką, grą komputerową czy spijaniem wódki do lustra; biegniemy w tłum, pijemy wśród ludzi, śmiejemy się, tańczymy, pokazujemy wieczną radość tak, jakbyśmy uznawali, że zabiliśmy samotność, nawet chcemy usłyszeć oddech drugiego człowieka przez telefon. Nie zawsze się to udaje, czasem samotność wygrywa w tej grze, potrafi nas przechytrzyć, ponieważ pozostajemy samotni w tłumie albo przez desperackie akty wejdziemy do ciemnej jaskini, gdzie nie będzie liczyć się człowiek jako jedność duszy i ciała, a jedynie kontur postaci. Jednak wciąż wydaje nam się, że kiedyś wygramy, schowamy się w objęcia drugiego człowieka, opleciemy wstęgą słów skierowanych do innych i nie pozwolimy samotności wejść do środka. Nigdy. Ale chyba istnieje ten "złoty środek", gdzie na jednej szali znajdują się chwile dialogu z zamkniętym w środku "ja" a na drugiej ludzie krzyczący do nas uczuciami...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz