Wyobraź sobie, że świat, w którym żyjesz zniknął. Kobiety oddają swoje serca kobietom, mężczyźni zakochują się w mężczyznach , a Ty... zakochujesz się w kimś, kto jest odmiennej płci. Oni Cię osądzają, czujesz, że jesteś inna/y. Śmieją się, odgradzają Ciebie od społeczeństwa. Dziwne, prawda? Niektórzy pewnie myślą "tak nigdy nie będzie, co Ty gadasz?" ale jednak powinniśmy odczuwać empatię i próbować
zrozumieć...
"Mam prośbę do naszych fanów. Jeżeli któryś z was w jakikolwiek sposób nienawidzi homoseksualistów, ludzi o innym kolorze skóry lub kobiet, niech zrobi nam jedną przysługę – odwal się od nas! Nie przychodź na nasze koncerty i nie kupuj naszych płyt." Są to słowa Kurta Cobaina. Niektórzy ludzie stawiają mury zamiast budować mosty. Wszyscy jesteśmy ludźmi i nieważne czy różnimy się od innych...
Mówi się, że miłość jest najważniejsza w życiu, każdy szuka tej drugiej połówki itd. Jednak gdy dwoje ludzie tej samej płci czuje do siebie miłość pojawiają się problemy. Niektórzy nie akceptują związków homoseksualnych, zachowują się tak jakby człowieczeństwo istniało tylko u osobników, którzy łączą się z tymi odmiennej płci. W czym tkwi problem?
Czy miłość jest piękna tylko u heteroseksualnych? Wydawało mi się, że piękno uczucia pojawia się w gestach. Dlaczego niektórzy ludzie nie akceptują homoseksualnych związków? Przecież one również odznaczają się czułością, namiętnością, a te osoby naprawdę kochają. Równie dobrze homoseksualiści mogliby osądzać nas, uznawać za kosmitów z innej planety, skoro my nie jesteśmy jak oni. Oczywiście, w naszym kraju są mniejszością, ale to nie znaczy, że nie istnieją.
Dlaczego taki temat? Kiedyś włączyłam pewien krótkometrażowy film o zwykłym nastolatku. Jak później się okazało był to jeden z pięciu filmów court métrage przeciw homofobii. Jeszcze lepszym konceptem odznaczył się inny film z tej serii. Wyobraźcie sobie superbohatera, na którego w mieszkaniu czeka romantyczna kolacja i ... ukochany. Według mnie to przełamanie stereotypu superbohatera- heteroseksualnego mężczyzny może zaskoczyć (chociaż dla mnie było to pozytywne), ale o to właśnie chodzi.
Moglibyśmy uznawać, że chrześcijaństwo jest przeciwne związkom homoseksualnym. Ale czy Bóg nie kocha wszystkich? W Biblii znajdziemy słowa o tym, że jeden mężczyzna jest przeznaczony jednej kobiecie. Sodoma została zniszczona m.in. z powodu uprawianych tam praktyk homoseksualnych. Ale czy to nie jest tak, że widzimy to, co chcemy widzieć? Skoro my kochamy, dlaczego nie chcemy pozwolić na szczęście innym?
Najbardziej drażni mnie, kiedy zaczynamy namawiać homoseksualistów do terapii. Jestem heteroseksualna, jednak nie chcę nikomu stawiać granicy. Każdy z nas decyduje sam o sobie, każdy ma prawo do miłości. Przecież chyba o to chodzi. Ludzie nie powinni się ukrywać, bo to okłamywanie samych siebie. Ja nie mówię, że chcę adopcji i małżeństw dla homoseksualistów. Ja twierdzę, że mają oni prawo kochać, bo każdy człowiek ma prawo do miłości...Chcemy być szczęśliwi a niszczymy szczęście innych? Jak kochasz i poświęcasz czas ukochanej osobie to nie zastanawiasz się nad życiem innych ludzi. Liczy się tylko ta osoba. Więc...dlaczego nie pozwolisz ludziom mijanym na ulicy, by czuli szczęście tak jak Ty je czujesz?
Tak, Kościół katolicki wyraźnie potępia związki homoseksualne. Pismo Święte mówi wprost, że mężczyźni współżyjący ze sobą nie mają wstępu do Królestwa Niebieskiego. Jak widać, nie wszyscy jesteśmy dla Boga równi, więc chyba jednak nie kocha on wszystkich tak samo. Brzmi to jak początek tyrady zaciekłego homofoba-katolika, pozornie. Jestem lesbijką, więc patrzę z innego punktu widzenia niż Ty, ale również oczekuję zmian, z tym że Ty patrzysz na to bardziej ideologicznie, a ja - chyba także pragmatycznie. Społeczeństwo zakorzenione głęboko w tradycji doskonale wchłania wpajany od dziecka światopogląd - nauka Kościoła odgrywa tutaj niebagatelną rolę. Jak wiele słyszymy nienawiści płynącej z ust osób duchownych, jako pierwsza nasuwa się choćby znana wypowiedź ks. Rafała Tryteka, nazywającego homoseksualizm "zboczonym zjawiskiem", a "pedałom" życzącego śmierci na stosie, niczym w średniowieczu. Pomijam już zdanie na ten temat czołowych polityków... Oczywiście nie chciałabym generalizować, ale nie da się zaprzeczyć, że zdecydowana większość członków Kościoła nie aprobuje praktyk nieheteroseksualnych. Z tym, że część z nich potrafi to zaakceptować lub pozostać obojętnymi, a część wyraża swoją dezaprobatę poprzez agresję, od słownej aż po czynną w skrajnych przypadkach. Uczepiłam się katolików, ale oczywiście to nie tylko oni są źródłem ;) Zastanawia, co jest przyczyną. Uważam, że niewiedza - w pakiecie z zaściankowością i wstecznictwem. Heteronormatywne podwaliny naszej społeczności są bardzo silne, długo jeszcze pozostaną niezniszczalne, moim zdaniem. Taka sytuacja nie zachęca do wychodzenia z szafy z obawy przed takim nastawieniem, a często także izolację osób lgbtq w swoich własnych kręgach. Dlatego tak ważne są różnego rodzaju akcje i eventy, żeby niejako oswoić ludzi z nieznanym zjawiskiem, popchnąć ku tolerancji. Osobiście nie zawsze tak bardzo zależy mi na samej tolerancji, co na obojętności, normalności. Bardzo złożony temat, dość moich pourywanych myśli. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńMi tam homoseksualiści nie przeszkadzają, niech każdy żyje jak tam chce. Ale nigdy nie należy zlegalizować takich małżeństw. Niech znajdą się jakieś uregulowania prawne, w sprawie przekazywania majątku itp, ale nigdy nie ma prawa nazywać się to małżeństwem. Związek taki nie jest naturalny, możemy nazwać go nawet chorobą. Wielu wzywa do terapii, ale myślę, że góra 5% homoseksualistów jest w stanie wrócić do normalnego życia. I nie mówcie mi, że wybór orientacji można porównać do kibicowania różnym klubom piłkarskim (bo z takim porównaniem się też spotkałam). To nie jest, to nigdy nie będzie to samo.
OdpowiedzUsuń